"Dziecko to otwarte, kiełkujące dopiero życie. Czuje ono, postrzega i pyta o coś, co już po chwili uchodzi jego uwagi. Nie troszczy się o swoje chwilowe objawienia i jest zaskoczone, gdy po pewnym czasie dorośli odczytują mu z zapisków, co też takiego mówiło i o co pytało" /Karl Theodor Jaspers
wtorek, 31 lipca 2012
Kosmos
- Wiesz co to jest meterołyt?
- Wi..
- To taka kosmiczna bryła. Jak byłam w kosmosie to widziałam. Leciałam rakietą z babcią. I tam lewatowałam. Bo w kosmosie się tak lewatuje, to znaczy lata i nie spada. A ty byłaś w kosmosie.
- Nie, nigdy.
- No co ty?!
- Wi..
- To taka kosmiczna bryła. Jak byłam w kosmosie to widziałam. Leciałam rakietą z babcią. I tam lewatowałam. Bo w kosmosie się tak lewatuje, to znaczy lata i nie spada. A ty byłaś w kosmosie.
- Nie, nigdy.
- No co ty?!
sobota, 28 lipca 2012
O Jezu...
- Mamo, a ten pan wróci kiedyś?
- Jaki Pan?
- Ten z kościoła.
- Pan Bóg czy ksiądz?
- Nooo, ten rozciepierzony na krzyżu
- Jaki Pan?
- Ten z kościoła.
- Pan Bóg czy ksiądz?
- Nooo, ten rozciepierzony na krzyżu
wtorek, 24 lipca 2012
Dinozaury
- Mamo wczoraj spotkałam dinozaura.
- Gdzie?!
- Na ogródku. Nie był groźny. Dałam mu słodycze i kawy troszkę i poszedł sobie do domu.
- Ale córeczko dinozaury już wyginęły, nie ma ich teraz na świecie.
Po 30 sekundach:
- Mamo, a wiesz, że wczoraj znalazłam ząb tireksa!
- Gdzie?!
- Na ogródku. Nie był groźny. Dałam mu słodycze i kawy troszkę i poszedł sobie do domu.
- Ale córeczko dinozaury już wyginęły, nie ma ich teraz na świecie.
Po 30 sekundach:
- Mamo, a wiesz, że wczoraj znalazłam ząb tireksa!
To ci kosmos
Bajka o meteorach. Córka stwierdza:
- Ech ja już widziałam meteoryta.
- Kiedy?
- Nooo jak byłam z babcią w kosmosie.
- A kiedy to było?
- Dziś wyskoczyłyśmy przed obiadem
- Ech ja już widziałam meteoryta.
- Kiedy?
- Nooo jak byłam z babcią w kosmosie.
- A kiedy to było?
- Dziś wyskoczyłyśmy przed obiadem
piątek, 20 lipca 2012
Blondynka ;-)
Martusia przegląda moje czasopismo.
- Mamo, ale śmieszne rysunki, panie stoją na głowie. O i ten pan też, co za dziwne ludzie. Mamo i znów stoją na głowie!
Podchodzę zobaczyć co to za "dziwne ludzie"
- Córeczko, masz gazetę obróconą do góry nogami.
- Aha.
- Mamo, ale śmieszne rysunki, panie stoją na głowie. O i ten pan też, co za dziwne ludzie. Mamo i znów stoją na głowie!
Podchodzę zobaczyć co to za "dziwne ludzie"
- Córeczko, masz gazetę obróconą do góry nogami.
- Aha.
Moja ślicznotka
Na odpuście zaproponowałam córce, żeby nie kupowała pierwszej lepszej rzeczy, która jej się spodoba, tylko obejrzała wszystko i wybrała sobie dwie zabawki. Zgodziła się i po obejrzeniu wszystkich straganów zdecydowała, że chce pistolet na bańki i grającą karocę. Poszłyśmy po karocę (jeździ w kółko i gra lambadę, nie byłam zbyt zachwycona, ale obiecałam, że wybierze co zechce), płaciłam kobiecie, gdy tymczasem jej towarzysz chciał namówić Martę na perukę.
- Zobacz jaka ładna peruka. Tania i fajna.
- Nie chcę.
- Ale patrz jaka odlotowa, będziesz w niej ładniej wyglądała!
- Ja przecież wyglądam ładnie!
- Zobacz jaka ładna peruka. Tania i fajna.
- Nie chcę.
- Ale patrz jaka odlotowa, będziesz w niej ładniej wyglądała!
- Ja przecież wyglądam ładnie!
środa, 18 lipca 2012
Jak zebra
Rysujemy, muszę do toalety. Słyszę:
- Mamo! Ja jeszcze pokoloruję nasz obraz.
- Jeśli się jeszcze da, bo już jest cały kolorowy.
- Nooo, nie da się, nie ma miejsca już.
Po tych słowach umyłam ręce i wyszłam, więc ile to trwało - pół minuty?
Wychodzę a Marta dziwnie grzeczna i cicha. Patrzę podejrzliwie na pokój, na nią. Nic.
- Stało się coś?
- No bo na obrazku nie miałam już gdzie kredkować.
- I? ( w myślach i co do cholery pokredkowałaś)
- No i ja chciałam być zebrą i patrz - mówiąc to dziecko pokazuje dłonie w piękne, czerwone pasy.
- Mamo! Ja jeszcze pokoloruję nasz obraz.
- Jeśli się jeszcze da, bo już jest cały kolorowy.
- Nooo, nie da się, nie ma miejsca już.
Po tych słowach umyłam ręce i wyszłam, więc ile to trwało - pół minuty?
Wychodzę a Marta dziwnie grzeczna i cicha. Patrzę podejrzliwie na pokój, na nią. Nic.
- Stało się coś?
- No bo na obrazku nie miałam już gdzie kredkować.
- I? ( w myślach i co do cholery pokredkowałaś)
- No i ja chciałam być zebrą i patrz - mówiąc to dziecko pokazuje dłonie w piękne, czerwone pasy.
piątek, 13 lipca 2012
Supermenka
W niedzielę:
- Fajnie być sprzedawcą lodów, to takie ekstrowe dawać ludziom lody, a oni się tak cieszają wtedy!
Wczoraj rano:
- Ja chyba zostanę basenową (panią, która pracuje na basenie)
Wczoraj po południu:
- Będę strażakiem jak Strażak Sam.
Dziś
- Chciałabym być kierowcą.
Dziś wieczorem:
- Będę kierowcą i mamą. I zawiozę moje dzieci, gdzie będą chciały.
- Fajnie być sprzedawcą lodów, to takie ekstrowe dawać ludziom lody, a oni się tak cieszają wtedy!
Wczoraj rano:
- Ja chyba zostanę basenową (panią, która pracuje na basenie)
Wczoraj po południu:
- Będę strażakiem jak Strażak Sam.
Dziś
- Chciałabym być kierowcą.
Dziś wieczorem:
- Będę kierowcą i mamą. I zawiozę moje dzieci, gdzie będą chciały.
Miały być nowe
W Pepco:
- Mamoooo kiedy wyjdziemy z tego ciucholandu?
- To nie jest ciucholand tylko sklep, tutaj sprzedaje się nowe ubrania z fabryki, a nie używane tak jak w ciucholandach.
- Nowe?!! - dziecko krzyknęło ze zdziwieniem przyciągając spojrzenia.
- Tak.
- Nikt ich nie nosił?!
- Nikt.
- Kupimy NOWE ubrania?!! - teraz pół sklepu się na nas gapi lustrując w co jesteśmy ubrane.
- No tak, chyba, że nie chcesz.
- Nie chcę! Nowe są drogie i chemiczne*
Kiedyś tłumaczyłam, że wolę używane, kilkakrotnie wyprane ubrania, bo są wyzbyte całej tej chemii z barwników, a do tego tańsze i oryginalne. Małe, gumowe ucho usłyszało i podłapało. Ciekawe na jak długo. Nowe ubrania też posiadamy i byłyśmy parę razy w sklepie ;-) Ale generalnie to jesteśmy za slow-fashion, przynajmniej ja.
- Mamoooo kiedy wyjdziemy z tego ciucholandu?
- To nie jest ciucholand tylko sklep, tutaj sprzedaje się nowe ubrania z fabryki, a nie używane tak jak w ciucholandach.
- Nowe?!! - dziecko krzyknęło ze zdziwieniem przyciągając spojrzenia.
- Tak.
- Nikt ich nie nosił?!
- Nikt.
- Kupimy NOWE ubrania?!! - teraz pół sklepu się na nas gapi lustrując w co jesteśmy ubrane.
- No tak, chyba, że nie chcesz.
- Nie chcę! Nowe są drogie i chemiczne*
Kiedyś tłumaczyłam, że wolę używane, kilkakrotnie wyprane ubrania, bo są wyzbyte całej tej chemii z barwników, a do tego tańsze i oryginalne. Małe, gumowe ucho usłyszało i podłapało. Ciekawe na jak długo. Nowe ubrania też posiadamy i byłyśmy parę razy w sklepie ;-) Ale generalnie to jesteśmy za slow-fashion, przynajmniej ja.
wtorek, 10 lipca 2012
Super plan, szukamy sponsorów
Rano:
- Śniło mi się, że urodziłaś małego chłopczyka.
Po południu:
- Chcę braciszka
- Ale takie małe dziecko jest bardzo absorbujące, trzeba je ciągle przewijać, nosić, karmić i nie miałabym tyle czasu dla ciebie.
- Ale Ty się będziesz dalej zajmować mną.
- A kto się zajmie tym dzieckiem?
- Tata. Bo córki są od mam, a chłopcy są od tatów.
Wieczorem
- Mamo zwolnij się z pracy, ja nie potrzebuje więcej zabawek.
- Ale poza zabawkami musimy też płacić za wodę, prąd, telewizję i twoje minimini. Poza tym potrzebujemy pieniędzy na jedzenie, ubrania i kosmetyki.
- Ale tata pracuje przecież
- Ale dzięki temu, że je też pracuję mamy więcej i nie musimy rezygnować z książek, zabawek, ubrań, chodzenia na salę zabaw czy basen, a jakbym się zwolniła to byśmy musieli.
Po chwili:
- Ale jak będzie mały dzidziuś w domu to się zwolnicie
- A kto wtedy będzie na nas pracować?
- Babcia
P.S. Nie jestem w ciąży, na razie na planuję, nie rozmawialiśmy o dziecku, nie wiem o co Tusi chodzi :D
- Śniło mi się, że urodziłaś małego chłopczyka.
Po południu:
- Chcę braciszka
- Ale takie małe dziecko jest bardzo absorbujące, trzeba je ciągle przewijać, nosić, karmić i nie miałabym tyle czasu dla ciebie.
- Ale Ty się będziesz dalej zajmować mną.
- A kto się zajmie tym dzieckiem?
- Tata. Bo córki są od mam, a chłopcy są od tatów.
Wieczorem
- Mamo zwolnij się z pracy, ja nie potrzebuje więcej zabawek.
- Ale poza zabawkami musimy też płacić za wodę, prąd, telewizję i twoje minimini. Poza tym potrzebujemy pieniędzy na jedzenie, ubrania i kosmetyki.
- Ale tata pracuje przecież
- Ale dzięki temu, że je też pracuję mamy więcej i nie musimy rezygnować z książek, zabawek, ubrań, chodzenia na salę zabaw czy basen, a jakbym się zwolniła to byśmy musieli.
Po chwili:
- Ale jak będzie mały dzidziuś w domu to się zwolnicie
- A kto wtedy będzie na nas pracować?
- Babcia
P.S. Nie jestem w ciąży, na razie na planuję, nie rozmawialiśmy o dziecku, nie wiem o co Tusi chodzi :D
piątek, 6 lipca 2012
Jednak dobrze, że miałam CC
Wychodzę z wanny. Mała wchodzi do łazienki, staje na przeciw i mówi:
- Ej ale ty nie masz żadnej dziury w brzuchu!
- Nie mam, no poza pępkiem jak każdy.
- No ale pępkiem przecież dzieci nie wychodzą!
- No nie.
- To jak ja wyszłam z tego brzucha skoro nie masz dziury?!
- Lekarze cię wyciągnęli.
- Rozerwali cię?!
- Zrobili operację, o tutaj mam bliznę.
- Oooo. Rozerwali cię tak trochę tylko i posklejali!
- Ej ale ty nie masz żadnej dziury w brzuchu!
- Nie mam, no poza pępkiem jak każdy.
- No ale pępkiem przecież dzieci nie wychodzą!
- No nie.
- To jak ja wyszłam z tego brzucha skoro nie masz dziury?!
- Lekarze cię wyciągnęli.
- Rozerwali cię?!
- Zrobili operację, o tutaj mam bliznę.
- Oooo. Rozerwali cię tak trochę tylko i posklejali!
poniedziałek, 2 lipca 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)