To jest schron z wielkim domem i biblioteką, z której dziecko moje pół dnia wypożyczało książki i czytało, każda książka czytana była parę sekund, niektóre do góry nogami.
Do schronu trzeba było ciągle uciekać z krzykiem.
Posprzątać mogłam po paru godzinach, po jakimś czwartym potknięciu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz