Martuśka się zraniła. W sumie to odarła sobie skórkę na palcu, tak, że ciężko to dostrzec, ale przez łzy wywrzeszczała, że będzie miała wielką ranę do końca życia. Gdy jej kazałam się ubierać w celu odwiedzenia pogotowia, to ze strachu się uspokoiła. Poprosiłam o umycie rąk. Cyrk. Odkręcam wodę i mówię:
- Tylko nie zemdlej
Na co dziecię moje rzecze przez łzy:
- Tylko ludzie w blokach mdleją.
Ludzie z bloków, jak to z wami jest? ;)
Mdlejemy nagminnie:D
OdpowiedzUsuńHahaha jeszcze nigdy nie zemdlałam, ale wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuńGdybym mieszkala, mdlalabym nagminnie... ze smutku, ze tam mieszkac musze.../smiech/
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
nie mdleje, bo ja nie blokowa hah
OdpowiedzUsuńno ja też nie zemdlałam :D
OdpowiedzUsuńJa to całe zycie chodze omdlała:-p. Tuśka trafiła w samo sedno.
OdpowiedzUsuńhahaha nie jestem z bloków, to nie wiem:)))
OdpowiedzUsuńhahah :D jestem z bloku, i coś w tym jest ! w życiu ogólnie to z jakieś 15 razy straciłam przytomność :P
OdpowiedzUsuńo widzisz! ;) ja też parę razy odpłynęłam, ale pierwsze 15 lat mieszkałam w blokach, to wszystko tłumaczy ;)
Usuńa ja nie blokowa i też panikuje przy rankach :(
OdpowiedzUsuńMądra dziewczynka i zna się na rzeczy;)
OdpowiedzUsuń