Wybraliśmy się zwiedzić Międzybrodzie żywieckie. Córce podobało się wszystko,
o ile trwało maksymalnie kwadrans ;)
- Córeczko zrobimy sobie piknik nad wodą na kocyku
- Ale super, zjem i będę się wylegiwać na kocu!
Leżała dwie minuty ;)
- Zobacz jakie piękne widoki, mogłabym tak patrzeć cały dzień!
- Zwariowałaś?!
A na rowerkach wodnych:
- No dobra to jedziemy na suchy ląd.
- Ale jesteśmy tutaj dopiero kwadrans, a zapłaciliśmy za godzinę.
- Godzinę?!
Dzięki atrakcji w postaci utknięcia na mieliźnie,
tata musiał wejść do wody i pchać rowerek,
co córce bardzo się spodobało i chciała tak już do końca :D
- A na górze Żar zobaczysz szybowce i spadochrony!
Po dwóch minutach.
- No, zobaczyłam. Idziemy?
Na górę wjechaliśmy, zejście było okupione marudzeniem.
Największa atrakcja wycieczki to frytki, saneczki i tata po kolana w wodzie :)
Na pewno powtórzymy, bo było super,
pomimo drogi powrotnej z Tuśką w roli głównej zamiast radia,
przebój to hymn polski i piosenki postne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz